Marcepan
Administrator
Dołączył: 07 Gru 2009
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Kąpiel kontaktowa 21.01.2009 |
|
|
Marcepan przyjechała do ośrodka. Poszła do recepcji i powiedziała recepcjonistce że zamawiała wizytę. Recepcjonistka skierowała ją do szatni i wysłała Pana po Chocolate Schout'a. Marcepan poszła przebrać się a w tym czasie Pan zaprowadził konia bocznym wejściem i zostawił go w pomieszczeniu do czyszczenia. Przyszłam tam i przywitałam się z kuniem. Gadałam z nim i wyczyściłam go, poczym skierowałam się do wejścia na basen. Marcepan w tym czasie już się przebrała i weszła. Basen był średniej wielkości, z zejściem dla konia. Światła były słabsze niż w reszcie budynku. Całe pomieszczenie z basenem było wystylizowane na jakby ulicę. Z głośników leciała jakaś przyjemna muzyka. Weszłam, zaskakując Marcepana. Oświadczyłam jej że konia trzeba najpierw zmoczyć, wzięłam prysznic, odkręciłam wodę i dałam Marcepanowi. Sama poszłam zdjąć szlafrok. Zmoczyłyśmy troche zdezorientowanego konia i powoli wprowadziłyśmy go do basenu. Trochę się stawiał, ale wszedł. Same też weszłyśmy, a słona woda od razu wypchnęła nas do góry. Żeby go trochę oswoić poleciłam Marc chlapać go, na co koń najpierw reagował zdziwieniem a potem zaczął rżeć i cieszyć się jak dziecko. Potem oprowadziłyśmy go wkoło basenu i znów ochlapałyśmy całego. Następnie nadszedł czas na samo umycie, którego dokonała Marcepaan. Spłukałyśmy konia znów potężnie go chlapiąc, chociaż na normalnych kąpielach tak się tego nie robi. Kiedy koń był już spłukany poleciłam Marc skorzystać z tego że dookoła jest woda i wejść na konia. Weszła, troche niepewnie a koń stał ja słup. Niezapowiedzianie ruszyłam z nim przez wodę i Marcepan wpadła robiąc duży plusk i strasząc konia. Kiedy jednak wynurzyła się ten znów zaczął rżeć i cieszyć się jak dzieciak. Marc jeszcze troche pojeździła sobie na siedząco, a potem kazałam jej stanąć. Pokazałam jak to zrobić i Marc po trzech nieudanych próbach stanęła w końcu w wyznaczonym miejscu grzbietu konia. Ten balansował starając się jej nie zrzucić, ale i tak spadała na co zanosił się wesołym rżeniem i gryzł po uszach. Kiedy opanowali już to stanie powiedziałam Marc, żeby zrobiła sobie jaskółkę. Popatrzyła na mnie jak na idiotkę ale po chwili spróbowała. Nie udało się, ani za pierwszym razem, ani za drugim ani za żadnym następnym bo Chocolatowi chyba spodobało się zrzucanie swojego jeźdźca. Śmiałam się razem z Marc kiedy po raz setny zleciała a koń nadal rżał wariacko i podskakiwał. Potem Marc przepływała pod brzuchem konia żeby niespodziewanie wypłynąć po drugiej stronie na co koń również reagował tym swoim specyficznym śmiechem. Później poleciłam Marc położenie się na grzbiecie konia, kiedy ja chodziłam z nim w kółko. Koń chodził dziwacznie kiwając się na boki z właścicielką ułożoną wygodnie na grzbiecie. O dziwo nie spadła. Spadła, śmiejąc się, dopiero wtedy, kiedy kazałam jej zrobić na koniu świecę. Po tej "jeździe" nadszedł czas na trochę relaksacji. Przez chwilę jeszcze graliśmy w piłkę a potem Marc rozluźniała kończyny konia, zginając je, prostując, znów zginając i znów prostując tym razem do ziemi. Tak rozluźnionego konia wyprowadziłyśmy, opłukałyśmy ze słonej wody i ja zabrałam go do suszalni. Marc w tym czasie przebrała się i wysuszonego konia oddałam jej na wyjściu. Pożegnałyśmy się i Marcepan pojechała ze swoim ogierkiem do domu. ;d
by Paula
>>
Post został pochwalony 0 razy
|
Pon 17:45, 21 Gru 2009 |
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa). Obecny czas to Nie 3:34, 01 Gru 2024
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB
Group |